Dzisiejszego popołudnia nasza drużyna zapisała się złotymi zgłoskami w w historii światowego futbolu. Po serii porażek odnieśliśmy pierwsze ligowe zwycięstwo. Rodziło się ono w niewyobrażalnych bólach, ale w końcu stało się faktem. Wielu już zwątpiło w nas uważając, że zgarnięcie trzech punktów w jednym meczu jest poza naszym zasięgiem. A tu niespodzianka - odbiliśmy się od dna tabeli, pozostawiając tam rezerwy "Naprzodu".
Kibice, którzy zdecydowali się oglądnąć dzisiejsze spotkanie, na pewno tego nie żałowali. Byliśmy świadkami ciekawego, emocjonującego, okraszonego kilkunastoma golami pojedynku. Obawy, iż gospodarze wzmocnią skład rezerw posiłkami z drużyny okręgowej na szczęście dla nas się nie sprawdziły, zatem na boisku zagrały dwie równorzędne pod względem sportowym ekipy. Od początku mecz był wyrównany, zawodnicy walczyli twardo ( w końcu derby), ale bez złośliwości. Wynik meczu otworzyli gospodarze, w zamieszaniu w naszym polu karnym po rzucie rożnym, najwięcej sprytu wykazał jeden z zawodników "Naprzodu", opanował piłkę ręką, i huknął do siatki. Mimo naszych protestów gol został uznany. Wyrównał po koniec pierwszej odsłony Damian Kostuch, dostał piłkę od Pawła Lecha, podciągnął kilka metrów i uderzył po długim słupku obok interweniującego bramkarza.
O wiele ciekawsza była druga część meczu. Już kilka minut po jej wznowieniu gospodarze ponownie wyszli na prowadzenie po składnej akcji. Pięć minut później po akcji Jacka Łacha i Pawła Lecha, ten drugi pewnie pokonał bramkarza, dając nam remis. Następny atak"Nieszkowianki" to ponownie akcja bramkowa, Paweł Lech zakręcił obrońcami gospodarzy, wystawił piłkę Damianowi Kostuchowi, a ten trafił do siatki. Prowadzeniem cieszyliśmy się kilka minut, gospodarze po kolejnej ciekawej akcji znów doprowadzili do remisu w tym meczu.
Końcówka spotkania była bardzo ciekawa, obie ekipy próbowały przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę, tego dnia szczęście było jednak po naszej stronie, i to my zdobyliśmy gola na wagę trzech punktów. Minutę przed końcem Paweł Lech z Kamilem Kostuchem powalczyli w polu karnym gospodarzy, po interwencji obrońców piłka trafiła do nadbiegającego Damiana Kostucha, który mocnym strzałem nie dał szans na skuteczną interwencję bramkarzowi. Cztery do trzech, kilka nerwowych minut, ostatni gwizdek arbitra, i nasze zwycięstwo stało się faktem.
Byliśmy świadkami bardzo wyrównanego meczu, i chyba najsprawiedliwszym wynikiem byłby remis. Jednak tego dnia szczęście którego w kilku meczach nam nie dopisało - w końcu uśmiechnęło się do nas. Nasi zawodnicy zostawili na boisku w Sobolowie sporo zdrowia, i mimo, że nie graliśmy w najmocniejszym składzie, udało nam się sięgnąć po zwycięstwo. Miejmy nadzieję, że ten wynik podziała mobilizująco na naszych zawodników, i w kolejnym meczu, na własnym boisku z "Koroną" Brzeźnica, ponownie uda nam się zapunktować (http://nieszkowianka.futbolowo.pl)